 |
Profesja Pani
Warren
„Profesja Pani
Warren”, którą sam Shaw zaliczył do swoich „sztuk nieprzyjemnych”, wywołała
w momencie swego powstania, czyli schyłku XIX wieku, wielki skandal. Autor z
właściwą sobie bezlitosną ironią, atakował obłudę mieszczańskiego
społeczeństwa, wyciągając na jaw sprawy, o których albo nie mówiło się
głośno, albo – wedle Shawa – przedstawiano je w fałszywym świetle:
prostytucję, jej społeczne przyczyny i uwarunkowania. Przyczyn tych Shaw
upatruje w biedzie i w nierówności szans, jaką stwarza społeczeństwo, ale i
kapitalistycznym kulcie pieniądza, który naprawdę rządzi ludźmi. I tymi, co
nie kryją swojego cynizmu, i tymi, którzy udają obłudnie, że wspierają swe
życie na fundamencie moralności i cnoty. Prostytucja okazuje się wielkim
przemysłem, którego udziałowcami nie są wyłącznie ludzie z nizin, lecz i
ogólnie szanowani przedstawiciele „dobrego towarzystwa”.
Sztuka Shawa nie jest jednak tylko socjologiczną analizą zjawiska
prostytucji ujętą w formę zręcznie zrobionego dramatu; jest utworem
moralistycznym, pokazującym, że w złu można też uczestniczyć w sposób
bezwiedny i pośredni, spożywając – także nieświadomie – owoce cudzej
krzywdy, bo społeczeństwo jest gęstą siecią różnorodnych powiązań i
zależności. Problem w tym, czy gotowi jesteśmy przyjąć tę wiedzę i zrobić z
niej właściwy użytek.
„Profesja pani Warren” okazuje się dziś, po stu przeszło latach, sztuką
zdumiewającą aktualną. Nie tylko dlatego, że prostytucja nie zniknęła, lecz
że przeciwnie – handel żywym towarem na szeroką skalę stał się jednym z
groźniejszych zjawisk świata współczesnego i jednym z pewniejszych źródeł
dochodu. Sztuka ta pomaga też zdać sobie sprawę, że bogactwo miewa swoją,
nie zawsze czystą metrykę i że w świecie społecznym kierującym się zasadą
zysku rzadko kiedy udaje się nam zachować pełną niewinność.
W pewnym towarzystwie dwie młode panienki spytały obecnego tam Shawa: - Ile
Pan ma lat? Pisarz odparł ostrożnie: - To zależy od waszych zamiarów moje
panie.
Kiedyś przedstawiono Bernarda Shawa damie, która potraktowała go arogancko.
Po paru dniach pisarz otrzymał od niej zaproszenie treści:
„W każdy czwartek między 16 a 18 jestem w domu. „Pisarz nie namyślając się
odpisał na odwrocie: „Ja też! Shaw.”
Kiedyś w obecności Bernarda Shawa znany tenor zaśpiewał starą pieśń
angielską. Młodzieńczo wystrojona dama rzekła do pisarza: - Ta pieśń
przypomina mi moją młodość! – Nie sądziłem, że jest taka stara.. – odparł
nieubłagany Shaw.
Podczas rozmowy o małżeństwie ktoś zwrócił się do Bernarda Shawa: -
Mężczyzna, który źle traktuje żonę, zasługuje na to, by dach zawalił mu się
na głowę! – na to pisarz, który dobrze znał rozmówcę: - Sądzę, że
ubezpieczył Pan dom na dużą sumę…
Na pewnym przyjęciu Bernard Shaw spotyka krytyka, który dopiero co bardzo
źle wypowiadał się o jego dziełach. Ów krytyk odezwał się do Shawa
ironicznie: - Panie Shaw, pańskie sztuczki były wygwizdane w Paryżu,
Londynie, Nowym Jorku… - Najważniejsze, że były grane! – przerwał mu szybko
pisarz.
|